Polskiej Męczennicy Śp.Annie Jaworskiej ,zwykli Niemcy : wlali do gardła wrzątek a później 10 wyselekcjonowanych Żydów...którym obiecano "ocalenie"...rozerwało Ją linami na strzępy.
...zwykli Niemcy z "Selbstschutzu" (rolnik,leśnik,nauczyciel,lekarz) zorganizowali KRWAWĄ RZEŹ Polaków i Żydów na terenie Sanktuarium Maryjnego w Górce Klasztornej koło Łobżenicy. Selbschutz tworzyli wyjątkowe łajdaki. A ponieważ pochodzili z miejscowej ludności, to byli wyjątkowo niebezpieczni dla Polaków
Łobżenica, położona 5 kilometrów od granicy, została zajęta przez oddziały Wehrmachtu 1 września 1939. Natychmiast uaktywniły się tam bojówki Selbstschutzu – paramilitarnej formacji niemieckiej mniejszości narodowej.
W nocy z 22 na 23 listopada 1939 pijani niemieccy bojówkarze brutalnie zamordowali 43 Polaków i Żydów w prowizorycznym obozie koncentracyjnym w Górce Klasztornej. Jedną z uwięzionych – Annę Jaworską, uczestniczkę powstania wielkopolskiego – związano linami i rozerwano na pół, ciągnąc w dwie strony. Inną kobietę, która właśnie urodziła dziecko, zakopano żywcem wraz z noworodkiem. Innych więźniów ciężko pobito i zastrzelono. Kobiety przed śmiercią gwałcono.
Ocalał rzeźbiarz Jan Topor, któremu Niemcy darowali życie ze względu na jego umiejętności, musiał zakopać wszystkie zwłoki, a następnie zamaskować miejsce masakry liśćmi.
Anna Jaworska za udział w powstaniu wielkopolskim została odznaczona Orderem Wojskowym Virtuti Militari. Jej mąż Antoni Jaworski również został zamordowany przez Selbstschutz. Jaworscy mieli czworo dzieci. Według córki Anny Jaworskiej, jej mama w listopadzie 1939 r. była w 6 miesiącu ciąży.
Łącznie Selbstschutz w październiku i listopadzie 1939 zamordowało (po torturach i gwałtach) około 200 mieszkańców Łobżenicy i okolicznych miejscowości, w tym około 60 duchownych katolickich.
Największym degeneratem i zwyrodnialcem z bojówki, zastępcą dowódcy i komendantem prowizorycznego obozu koncentracyjnego w Górce Klasztornej był 29-letni Harry Schulz – volksdeutsch pracujący przed wojną jako księgowyw młynie w Łobżenicy. Za gwałty został skazany przez niemiecki sąd specjalny na karę 15 lat więzienia ( zhańbienie rasy). Wyszedł w 1945.
Po wojnie podawał się za Polaka Henryka Szulca i kreował się na ofiarę nazizmu. Pracował w PGRze w Łagiewnikach koło Łobza, a później jako zaopatrzeniowiec w Szczecinie. Ożenił się, a w 1950 urodził mu się drugi syn. W 1952 został rozpoznany przez Antoniego Warpińskiego, w marcu 1953 aresztowany, skazany na śmierć i stracony w 1954.
Jan Topór był świadkiem egzekucji w klasztorze, później trafił do niemieckiego obozu koncentracyjnego Mauthausen-Gusen. Po wojnie zeznał: „Żydów rozstrzelano w dniu 24 listopada 1939 r. na cmentarzu koło kościoła w Górce Klasztornej. Byłem przy tej egzekucji obecny, bo Niemcy chcieli mnie również rozstrzelać. Przed opisaną wyżej egzekucją przyprowadzono tam jedną kobietę – Jaworską z Łobżenicy (córki jej mieszkają w Łobżenicy do dziś) podejrzaną – jak słyszałem – o szpiegostwo. Jaworska została na moich oczach żywcem rozerwana przez Żydów na rozkaz Niemców […] Żydom obiecano wolność w zamian za rozerwanie kobiety. Ustawili się oni po pięciu z każdej strony, uwiązali gruby sznur (do wieszania bielizny) do jednej i drugiej nogi Jaworskiej i ciągnęli go w przeciwne strony, rozerwali ją i zabili w ten sposób. Po tym strasznym mordzie Niemcy odprowadzili mnie i Żydów na powrót do piwnicy klasztoru, tam związali nam ręce i przeprowadzali znowu na miejscu egzekucje. Mnie rozwiązano ręce i kazano odwiązać sznur z nóg zamordowanej Jaworskiej. […] Wkrótce przywieziono wozami i samochodami jeszcze kilkadziesiąt osób (podobno Żydów z Łobżenicy, m. in. kobiety i dzieci). Niemcy zmusili wszystkich kolejno do położenia się na specjalnie wyciosanym pniu w kształcie litery „V”(w rozwidleniu) i bili każdego z nas, także kobiety, których było około dwudziestu, aż do utraty przytomności. Wiele osób nieprzytomnych z pobicia wrzucono do wykopanego dołu.[…]
Widziałem, jak Harry Schulz trzymał małe dzieci za nóżki w lewej ręce i strzelał do nich w główkę z browninga. Widziałem jak jedna z kobiet porodziła tuż przy wykopanym dole dziecko. Harry Schulz podszedł do tej kobiety, kopnął nowonarodzone dziecko do grobu, a matkę zaraz potem zastrzelił”.
Niemcy zamordowali w 1939 roku kilkadziesiąt tysięcy Polaków w czterystu miejscowosciach przedwojennego województwa Pomorskiego rozciągającego się od Torunia po Hel.
Straszna zbrodnia.
A taki Tusk będzie nam mówić, że wszystko jest już w porządku.
Dlatego powtarzałem, powtarzam i będę powtarzał, że naród niemiecki MUSI nam zapłacić za wszystkie krzywdy wyrządzone Polakom w czasie II WŚ. Zacząć powinni od zwrotu zagrabionego dziedzictwa narodowego, kolejno przejdziemy do reparacji. A ten niemiecki przydupas zrezygnował z reparacji.
Ta jego prywatna decyzja powinno funkcjonować w pamięci Polaków Na Zawsze!!!!!
Tfu,tfu,tfu
Volksdeutsche są gorsi od zwierząt, które zabijają tylko wtedy, kiedy muszą...
Ci, którzy się boją, umierają codziennie. Ci, którzy się nie boją, umierają tylko raz.
Niezorganizowana Grupa Przestępcza (NGP)