Kto mieszkaniem wojuje... Atakują Nawrockiego i nakręcają "aferę". A tymczasem co (nie) znaleziono w oświadczeniu majątkowym. Ukrainca Adama Bodnara
Tajemnicze mieszkanie, sędzia i Bodnar: Zaskakujące powiązania w świetle nagrody i posady. Wstrząsająca koalicja między sędzią a ministrem sprawiedliwości może mieć więcej tajemnic niż przypuszczaliśmy! Nowe informacje ujawniają niepokojącą koincydencję zdarzeń, które mogą rzucić nowe światło na sprawę „tajemniczego mieszkania na żonę”, które wciąż figuruje w księdze wieczystej na nazwisko Adama Bodnara, mimo że – jak twierdzi sam Bodnar – mieszkanie należy do jego byłej żony.
Sędzia Magdalena Śliwińska-Stępień, która w swoim czasie dokonała podziału majątku byłego Rzecznika Praw Obywatelskich, a obecnie ministra sprawiedliwości Adama Bodnara pojawia się w centrum władzy. Zaledwie kilka miesięcy temu, w marcu 2024 roku, Adam Bodnar delegował ją do komisji egzaminacyjnej ds. aplikacji komorniczej przy Ministerstwie Sprawiedliwości. Za czasów Zbigniewa Ziobro sędziowie którzy trafiali na te prestiżowe funkcje byli obrażani przez kolegów ze stowarzyszenia Justitia, że przyjmują „łapówki od PiS”. Co ciekawe, ta zaszczytna funkcja przynosi sędzi Śliwińskiej-Stępień dodatkowe kilka tysięcy złotych.
Jednak to nie koniec jej kariery w administracji publicznej. Sędzia Śliwińska-Stępień pełni również funkcję wizytatora w Departamencie Nadzoru Administracyjnego, co wiąże się z rocznym dodatkiem wynoszącym około 40 tysięcy złotych! Ta niebywała kombinacja stanowisk rodzi pytanie: dlaczego Adam Bodnar ją promował? A może jego osobiste zabiegi o te prestiżowe funkcje mogą wyjaśnić nie tylko karierę sędzi, ale także zaskakującą obecność jej nazwiska w kontekście kontrowersyjnego mieszkania?
Sprawa staje się coraz bardziej intrygująca, a pytanie, jak tajemnicze mieszkanie na Wąwozowej łączy się z powiązaniami sędzi i byłego Rzecznika Praw Obywatelskich, pozostaje otwarte.
ps.
Przemysław Wipler szef sztabu wyborczego Sławomira Mentzena na portalu X apeluje do Bodnara w sprawie złamania prawa w wielu przypadkach i oczekuję na odpowiedź
Niniejszy wpis jest o aferze mieszkaniowej jednego z czołowych polityków obecnego rządu - Bodnar która wydaje się niezmiernie rozwojowa, również w kontekście odpowiedzialności karnej.
Poświadczenie nieprawdy przed sądem, zatajenie informacji w deklaracji majtkowej plus nagroda dla sędzi, która wydała karygodny błąd na korzyść ministra.
Sprawę rozpoczęła wczoraj rano TVRepublika (i poseł Dariusz Matecki)
wskazując, że minister Bodnar nie ujawnił jednego z jego mieszkań w swoim oświadczeniu majątkowym. Chodzi o lokal przy ulicy Wąwozowej w Warszawie, co do którego przysługuje mu i jego byłej małżonce spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu. Lokal wart co najmniej 2 miliony, ma ponad 100 metrów. W dziale drugim księgi wieczystej jako uprawnieni figurują wciąż Adam Bodnar i jego była żona na prawach wspólności majątkowej małżeńskiej.
W reakcji minister Bodnar dokonał samodoniesienia - umieścił na X postanowienie (porozwodowe) z 2013 r. wydane przez sędzię Magdalenę Śliwińską-Stępień o podziale majątku pomiędzy nim a jego byłą żoną, argumentując że „własność mieszkania przyznana została w całości przez sąd byłej żonie”. Gdyby coś takiego napisał zwykły człowiek niebędący prawnikiem, można by tę formułę wypowiedzi od biedy zaakceptować. Jednak napisał to człowiek, który legitymuje się tytułami i stopniami z zakresu nauk prawnych za którymi nie idzie podstawową wiedzą z zakresu prawa cywilnego. Problem polega na tym, że nie można nabyć własności spółdzielczego prawa do lokalu, jak pisze Bodnar. To tylko uprawnienie. Jest to wiedzą, którą posiadać musi każdy, nawet najgorszy student II roku prawa – jak widać nie ma jej profesor Bodnar. To, co jednak szczególnie ciekawe, okazało się dalej.
Otóż Bodnar załączył do swojej niefortunnej wypowiedzi samo postanowienie sędzi Magdaleny Śliwińskiej-Stępień. I tu nagle okazało się, że brew zapewnieniom Bodnara, nadal jest on uprawniony do spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu mieszkalnego przy ulicy Wąwozowej. Otóż sędzia dokonała podziału majątku Karoliny Małgorzaty Bodnar i Adama Piotra Bodnara w ten sposób, że owo spółdzielcze prawo przyznała na własność (!!!) Karolinie Bodnar.
Takie postanowienie nie wywołuje skutków prawnych. Nie można na własność przyznać prawa spółdzielczego własnościowego do lokalu. Jest to błąd, który w całości pozbawia to postanowienie ważności.
Rodzi się w związku z tym następujące pytania: czy załączone postanowienie jest oryginalne?
Internauci zwrócili uwagę, że Bodnar zamieścił skan postanowienia bez pieczęci (czyżby sam sobie taką treść wygenerował – to możliwe, jego treść koresponduje bowiem z poziomem jego wiedzy prawniczej, której dowód dał w treści wpisu na X). Czy też może Bodnarowi zależało, żeby oszukać byłą żonę? Wydawało jej się, że mieszkanie jest jej, a tymczasem wciąż obie osoby są uprawnione do tego prawa. To rodzi dalsze pytania – czy zapłaciła mu ona z tytułu przejścia na nią uprawnienia? Jeśli tak, to zapłaciła za coś, czego nie dostała. To bardzo prawdopodobne – biorąc pod uwagę, że to dopiero początek wątpliwości w tej sprawie.
Otóż analiza załączonego przez Bodnara postanowienia wskazała, że Bodnar i była żona w toku postępowania w roku 2013 oświadczyli, że mieszkanie nie ma księgi wieczyste! I sąd brak księgi wskazał w postanowieniu (sąd nie bada zgodnych oświadczeń dzielących majątek – księgi więc sam nie poszukiwał). Tymczasem analiza księgi wieczystej wskazuje, że już w 2005 r. dla mieszkania została założona księga!!!
W księdze w dziale III nie ma oczywiście ostrzeżenia o postanowieniu podziałowym, bo sąd został po prostu okłamany przez małżonków Bodnar, co do nieistnienia księgi (Bodnar skłamał i to okłamał sąd). Niewątpliwie mieszkanie jest więc nadal uprawnieniem Bodnara i powinno się znaleźć w jego oświadczeniu majątkowym.
Ale to nie koniec.
Komu zależało, żeby była małżonka nie dowiedziała się o tym, że nie jest wyłącznym uprawnionym do tego mieszkania, a samo postanowienie jest trefne? A jak mogłaby się dowiedzieć – otóż w taki sposób, że złożyłaby postanowienie o podziale majątku do ksiąg wieczystych, a sąd wieczystoksięgowy na 100 procent odmówiłby jego wpisania, jako nieistniejącego (dzielącego coś czego nie ma – nie ma bowiem współwłasności spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu). A skoro została przez kogoś przekonana, że nie ma księgi, to postanowienie nigdy do tej księgi nie trafiło.
I wreszcie na koniec dochodzimy do sedna sprawy. Otóż sędzia Magdalena Śliwińska-Stępień to nie jest sędzia, która mogłaby popełnić taki błąd merytoryczny na poziomie ucznia podstawówki i przyznać własność czegoś czego nie ma jako przedmiotu własności (jeśli oczywiście postanowienie jest oryginalne, a nie wygenerowane przez samego Bodnara, co podejrzewają użytkownicy X). To wieloletni orzecznik i specjalista od ksiąg wieczystych. I teraz proszę zobaczyć, co dzieje się z Panią sędzią, gdy Bodnar dochodzi do władzy. Jak zostałem poinformowany , zostaje delegowana do MS, obejmuje również zaszczytne funkcję, z czym wiążą się różne dodatki.
Będę temat drążył, do czego zachęcam też serdecznie dziennikarzy, nie tylko śledczych
W skrócie: czyny Bodnara spełniają przesłanki określone w art. 271 kk
9:06 AM · 9 maj 2025
158,9 tys.wyświetleń
https://x.com/Wipler1978/status/1920752262881636553
ZGŁOŚ NADUŻYCIE